*Oczami Nialla*
Powiedziała abym poszedł do salonu, a więc tak zrobiłem. Po drodze nuciłem sobie "Little Things".
Moją zwrotkę, oczywiście. Robiłem to specjalnie, wiedziałem że jej się to podoba. Nie chce
wyjść na jakiegoś pewnego siebie, ale wiedziałem. Rozsiadłem się na wygodnej kanapie i
czekałem aż ona przyjdzie. Było tak cicho, a moja ciekawość przezwyciężyła.
-Jaką chciałaś podjąć tu prace?-wydarłem się na całe mieszkanie, ale Amy i tak nie usłyszała.
-Przepraszam, mógłbyś powtórzyć?- wziąłem kolejny oddech, żeby wykrzyknąć jeszcze raz to samo
pytanie.
-Ymm. Miałam kierować podczas pokazach mody, koncertach. No wiesz, miałam być taką "dyrektorką".
Od zawsze marzyłam o takim czymś, lecz teraz mogę sobie tylko pomarzyć.-trochę głupio mi się w
tej chwili zrobiło, ponieważ wiedziałem, że po części to jest trochę moja wina, że teraz nie ma
pracy. Musze jej to jakoś wynagrodzić. Może załatwił bym jej coś? Od namyśleń odciągnął mnie huk.
Słyszałem że coś się rozbiło. Nie myślałem że to coś poważnego, poszedłem tylko pomóc. Usłyszałem
głośne "Cholera!" i w tym momencie przyspieszyłem kroku. Słychać w tym słowie było ból. Wparowałem
do kuchni, a tam zastałem dziewczynę na środku pomieszczenia z gołymi stopami. A na nich...krew.
Widziałem na jej twarzy przerażenie, ale nie odrywałem wzroku od rany. Czułem że mnie boli to
bardziej niż ją.
-O Boże! KUŹWA NIE SŁYSZAŁAŚ O CZYMŚ TAKIM JAK BUTY?!-Podbiegłem i przykucnąłem aby dokładnie
obejrzeć ranę. Był tam kawałek szkła i to spory.
-Jedziemy do szpitala! I to szybko, bo może się wkraść zakażenie.- Nie znałem się na tym za
bardzo, ale co nieco wiedziałem. Już miałem wziąć ją na ramiona ale coś usłyszałem.
-Niall...-Jej głos słabł aż nagle upadła w moje ramiona. Czułem się wtedy... Jak bohater. Wiem
że nic nie zrobiłem godnego tego statusu, lecz tak się właśnie czułem.
-Super! To nie ułatwia sprawy! Gdzie mój telefon?!-Przeszukałem całe spodnie i kieszenie od bluzy.
Chyba najwidoczniej go zgubiłem. Nie miałem czasu, aby szukać komórki Amy, więc wziąłem ją do góry,
w swoje ręce i wybiegłem z domu. Skierowałem się w stronę szpitala. Ludzie po drodze patrzyli z
przerażeniem na dziewczynę w moich ramionach. Niektórzy krzyczeli nawet"O Boże! Co jej się stało?".
Nie zwracałem na to uwagi, gdyż chciałem jak najszybciej dobiec w wyznaczone miejsce. Skręciłem
w lewo, a moim oczom ukazał się ogromny budynek. Wbiegłem do środka i krzyknąłem:
-CZY MÓGŁ BY MI KTOŚ POMÓC?!- W tej chwili podbiegła do mnie pielęgniarka.
-Co się stało? Czemu tu jest szkło? Ona zemdlała? Dajcie tu kogoś!-cały czas się mnie dopytywała.
-Rozbiła jej się szklanka a miała gołe stopy. Chyba zemdlała na widok krwi. Moglibyście coś z
nią wreszcie zrobić?!-W tej chwili wbiegł doktor i wziął "pacjentkę" na nosze. I pobiegli w stronę
jakiejś salki. Początkowo pobiegłem za nimi, ale ta sama pielęgniarka mnie zatrzymała.
-Proszę tu zostać.-Smutny przytaknąłem i poszedłem w stronę poczekalni. Byłem zestresowany, a
pozostało mi tylko czekać.
*Dwie godziny później*
Teraz to serio się bałem.Tylko kawałek szkła i trzeba tyle czekać. W tym momencie kiedy zadałem
sobie to pytanie, z pokoju wyszedł ten sam doktor co wziął mi wcześniej Amy. Podbiegłem do niego.
-I co z nią?
-Wszystko jest dobrze. Musieliśmy tylko wykonać krótką operacje, aby usunąć jej szkło ze stopy.
Gdyby nie ty mogła by się wkraść zakażenie. Jesteś bohaterem!-Uśmiechnął się i poklepał mnie
dwa razy w ramię. Nikt nigdy mnie tak nie nazwał. Już miał iść ale zatrzymałem go.
-Ale nic jej nie będzie, tak?
-Wątpię. Może przez kilka dni utykać, więc przydałaby się jej pomoc przez te dni. Jesteś jej
chłopakiem?-To pytanie, nie wiem dlaczego mnie zasmuciło.
-Nie, nie jestem. Jestem tylko kolego. Ale zajmę się nią przez te kilka dni. Mogę ją odwiedzić?-
od razu zadałem to pytanie.
-Nadal jest nieprzytomna, ale możesz, jeśli chcesz.-Uśmiechnął się do mnie. Widocznie nie
wiedział kim jestem. I dobrze. Nie chciałem wywoływać zamieszania nawet w szpitalu. Poszedłem
do pokoju, a tam zastałem tą brunetkę Amy. Leżała, więc wziąłem krzesło i usiadłem obok niej.
Wpatrywałem się w nią kilka minut, aż w końcu położyłem moje dłonie, na jej dłoniach.
Przybliżyłem się do niej i ucałowałem jej policzek.
-Wszystko będzie dobrze.- Wymamrotałem, chociaż wiedziałem że mnie nie słyszy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak obiecywałam tak zrobiłam! Jest kolejny rozdział! Nie wiem czy dziś będzie kolejny, ale się postaram!
Przepraszam was za błędy ;p Proszę zostawcie jakieś komcie, albo chociaż wypełnijcie ta ankietę co się daje : fajne, głupie, zabawne czy jakoś tak XD Zachęcam do czytania kolejnych rozdziałów ( dość
często je dodaje ) :)
Papa :* <3
Łączna liczba wyświetleń
sobota, 7 grudnia 2013
piątek, 6 grudnia 2013
Rozdział 5
Znów jego błękitne jak ocean oczy skierowały się na mnie. Wyszliśmy na balkon aby sprawdzić co
się dzieję. Spojrzałam w dół i ujrzałam Harrego tarzającego się po ziemi z bólu. Chyba z bólu.
-Patrz!-Powiedziałam do Nialla i pokazałam mu palcem wskazującym na Harrego. Nie mogliśmy
wytrzymać i od razu wybuchliśmy śmiechem. Harry chyba to zaóważył.
-I z czego się tak śmiejecie bałwany?!-wydarł się i pobiegł. To co powiedział spowodowało
kolejne, lecz tym razem większy atak śmiechu.
-Dobra, koniec. Chodź.- Pociągnełam go za ręke do mieszkania.
-Too.. Może opowiesz mi coś o sobie? - uśmiechnął się
-Ok. Chcesz herbate?
-Nie zmieniaj tematu! Aha, i tak, chce-Powiedział a jego uśmiech nie zniknał mu z twarzy.
-Ymm. To jestem Amy Donson, mam 19 lat, jestem z Polski, a dokładnie z Krakowa, mam, a właściwie
miałam matke z Angli, która od małego uczyła mnie angielskiego. Po jej śmierci nie chciałam
dłużej zostawać w Polsce, więc przeprowadziłam się tutaj. Znalazłam dobrą oferte pracy, ale
teraz już z tego nici. Heh, to teraz ty!
-OKEEY. Na imie mam Niall, Niall Horan. Obecnie mam 20 lat, a urodziłem się w Irlandi, w
miasteczku o nazwie Mullingar. Gdy miałem 16 lat wystąpiłem w X Factorze. Nie dostałem się...-
nie mógł dokończyć bo mu przerwałam:
-Nie musisz mi opowiadać. Oglądałam tą edycje X Factora. Nie oglądałam tego prawie wogóle, ale
widziałam jak złączyli was w grupe. Od tego momentu oglądałam każdy odcinek.
-Taaaak. To była najpiękniejsza część mojego życia. Czyli jesteś naszą fanką? -W tym momencie
przegryzł swoją warge.
-Hmm. Raczej nie nazwałabym siebie tak. Wiesz znam tylko jedną pisenke, ale to już chyba mówiłam.
-Dobra, idź do salonu, za chwile przyniose herbate i porozmawiamy.-Odgarnełam włosy i
uśmiechnełam się do blondwłosego.
-OKKK.-Obrócił się i powędrował w strone salonu, równocześniej śpiewając pod nosem jakąś
piosenke. To chyba"Little Things". Tak, to jest "Little Things". Wiem że on to robi specjalnie.
Coś krzyczał z tamtego pomieszczenia, gdy ja parzyłam herbate, ale nie zrozumiałam.
-Przepraszam, mógłyś powtórzyć?-spytałam wysokim tonem.
-Jaką chciałaś podjąć tu prace?-wykrzyknął
-Ymm. Miałam kierować podczas pokazach mody, koncertach. No wiesz, miałam być taką "dyrektorką".
Od zawsze marzyłam o takim czymś, lecz teraz moge sobie tylko pomarzyć.-już zmierzałam w strone
salonu gdzie znajdywał się chłopak, gdy nagle przez przypadek opuściłam wrzącął herbate na
ziemie, tuż obok mojej gołej stopy. Na początku nic nie poczułam, dopóki nie odczułam jakiegoś
peczenia na dolnej części ciała. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam stope całą we krwi i szkło w niej.
-Cholera!-wykrzyknełam. W tym samym momencie do kuchni wbiegł Niall który od razu wzrok skierował
na moje nogi.
-O Boże! KUŹWA NIE SŁYSZAŁAŚ O CZYMŚ TAKIM JAK BUTY?!-Podbiegł do mnie, położył rękę nad raną.
-Jedziemy do szpitala! I to szybko, bo może się wkraść zakarznenie.-dodał. Widać że troche się
na takich rzeczach zna.
-Niall...-To jedyne co zdąrzyłam powiedzieć bo zemdlałam. Często tak mam na widok krwi.
Ostatnie co widziałam to Niall, który łapie mnie w swoje objęcia. Jeśli tak miało by być zawsze,
chce mdleć codziennie.
się dzieję. Spojrzałam w dół i ujrzałam Harrego tarzającego się po ziemi z bólu. Chyba z bólu.
-Patrz!-Powiedziałam do Nialla i pokazałam mu palcem wskazującym na Harrego. Nie mogliśmy
wytrzymać i od razu wybuchliśmy śmiechem. Harry chyba to zaóważył.
-I z czego się tak śmiejecie bałwany?!-wydarł się i pobiegł. To co powiedział spowodowało
kolejne, lecz tym razem większy atak śmiechu.
-Dobra, koniec. Chodź.- Pociągnełam go za ręke do mieszkania.
-Too.. Może opowiesz mi coś o sobie? - uśmiechnął się
-Ok. Chcesz herbate?
-Nie zmieniaj tematu! Aha, i tak, chce-Powiedział a jego uśmiech nie zniknał mu z twarzy.
-Ymm. To jestem Amy Donson, mam 19 lat, jestem z Polski, a dokładnie z Krakowa, mam, a właściwie
miałam matke z Angli, która od małego uczyła mnie angielskiego. Po jej śmierci nie chciałam
dłużej zostawać w Polsce, więc przeprowadziłam się tutaj. Znalazłam dobrą oferte pracy, ale
teraz już z tego nici. Heh, to teraz ty!
-OKEEY. Na imie mam Niall, Niall Horan. Obecnie mam 20 lat, a urodziłem się w Irlandi, w
miasteczku o nazwie Mullingar. Gdy miałem 16 lat wystąpiłem w X Factorze. Nie dostałem się...-
nie mógł dokończyć bo mu przerwałam:
-Nie musisz mi opowiadać. Oglądałam tą edycje X Factora. Nie oglądałam tego prawie wogóle, ale
widziałam jak złączyli was w grupe. Od tego momentu oglądałam każdy odcinek.
-Taaaak. To była najpiękniejsza część mojego życia. Czyli jesteś naszą fanką? -W tym momencie
przegryzł swoją warge.
-Hmm. Raczej nie nazwałabym siebie tak. Wiesz znam tylko jedną pisenke, ale to już chyba mówiłam.
-Dobra, idź do salonu, za chwile przyniose herbate i porozmawiamy.-Odgarnełam włosy i
uśmiechnełam się do blondwłosego.
-OKKK.-Obrócił się i powędrował w strone salonu, równocześniej śpiewając pod nosem jakąś
piosenke. To chyba"Little Things". Tak, to jest "Little Things". Wiem że on to robi specjalnie.
Coś krzyczał z tamtego pomieszczenia, gdy ja parzyłam herbate, ale nie zrozumiałam.
-Przepraszam, mógłyś powtórzyć?-spytałam wysokim tonem.
-Jaką chciałaś podjąć tu prace?-wykrzyknął
-Ymm. Miałam kierować podczas pokazach mody, koncertach. No wiesz, miałam być taką "dyrektorką".
Od zawsze marzyłam o takim czymś, lecz teraz moge sobie tylko pomarzyć.-już zmierzałam w strone
salonu gdzie znajdywał się chłopak, gdy nagle przez przypadek opuściłam wrzącął herbate na
ziemie, tuż obok mojej gołej stopy. Na początku nic nie poczułam, dopóki nie odczułam jakiegoś
peczenia na dolnej części ciała. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam stope całą we krwi i szkło w niej.
-Cholera!-wykrzyknełam. W tym samym momencie do kuchni wbiegł Niall który od razu wzrok skierował
na moje nogi.
-O Boże! KUŹWA NIE SŁYSZAŁAŚ O CZYMŚ TAKIM JAK BUTY?!-Podbiegł do mnie, położył rękę nad raną.
-Jedziemy do szpitala! I to szybko, bo może się wkraść zakarznenie.-dodał. Widać że troche się
na takich rzeczach zna.
-Niall...-To jedyne co zdąrzyłam powiedzieć bo zemdlałam. Często tak mam na widok krwi.
Ostatnie co widziałam to Niall, który łapie mnie w swoje objęcia. Jeśli tak miało by być zawsze,
chce mdleć codziennie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest kolejny rozdział! Dziękuje za 1 komentarz w ostatnim rozdziale! Napisałabym dedykacje już na początku rozdziału, lecz niestety był to anonimek :(( Ale dziękuje choćby za to! Dziękuje też za prawie 60 wyświetleń bloga! WOW to jest naprawdę dla mnie bardzo dużo ;) Kolejny rozdział albo nawet rozdziały prawdopodobnie jutro, gdyż jutro jest długo oczekiwany WEEKEND! Życzę miłego spędzania wolnego i oczywiście zachęcam do czytania!
Papcio ;*
środa, 4 grudnia 2013
DZIĘKUJE!
Dzięki wam wszystkim, za to, że ten blog ma już 38 wyświetleń! WOW! SERIO! Wiem że dla niektórych to jest maga mało, ale nie dla mnie. Dla mnie to jest MEGA MEGA dużo! Dziękuje jeszcze raz! Następny rozdział prawdopodobnie jutro! I bardzo BARDZO bym was prosiła o jakieś komcie <3
PA! :*
PA! :*
Rozdział 4
Szliśmy na góre po klatce schodowej. Mieszkałam na ostatnim piętrze, ale na szczęcie kamienica
nie jest duża. Po chwili ciszy wchodzenia po schodach, usłyszałam głos Louisa:
-Przypominasz mi kogoś-rzucił od tak i spojrzał w moją strone
-Ciekawe kogo-odwzajemniłam uśmiech i pokazałam zęby
-Hmmm no niewiem-to było jego ostatnie słowo, nic nie powiedział dopóki nie staliśmy już przed
drzwiami do mojego "królestwa".
Miałam już otwierać zamek moimi kluczami, aż nagle znowu uslyszałam głos Louisa:
-MILEY CYRUS!-Wzdrygnęłam się, bo powiedział to tak nagle i strasznie głośno. Wkońcu przekręciłam
zamek od drzwi a one odrazu się uchyliły. Weszłam do środka. Już z klatki było widać wnętrze
mieszkania. Moje mieszkanie było bardzo wysokie. W przedpokoju miałam ogromną szafe, która
nawet dla mnie, bo widze ją codziennie przez kilkanaście lat była piękna. Odwróciłam się w
strone chłopaków.
-Może wejdziecie?-Uniosłam brwi do góry. Patrzyli się na tą szafe jakby byli zachipnotyzowani.
-Haloooo?? -zaśmiałam się i zaczęłam wymachiwać dłonią przed ich twarzami-Chociaż coś
powiedźcie!-znów się zaśmiałam
-WOOOW-tylko tyle wydusił z siebie Niall. Wkońcu poruszyli się i weszli powolnym krokiem do
mieszkania, wciąż wpatrując się we wzorzystą szafe. Zdjęli z siebie płaszcze.
-Gdzie mamy jedać?-zapytał loczek ukazując swoje dołeczki, których nienawidziłam, gdyż sama je
miałam.
-Możecie dać do tej szafy na którą się tak patrzyliście-wymamrotałam równocześnie uśmiechając
się szeroko. Otworzyli ją. Wnętrze tego mebla już nie było takie piękne. Znajdowały się tak
kurtki, płaszcze i kto wie co jeszcze. Ja podążyłam do kuchni a oni zaczeli zwiedzać moje
nie małe mieszkanko.
-Strasznie masz tu ładnie!-wykrzyczał Niall z innego pokoju.
-Dzięki. To dom po moich dziadkach.-Podeszłam do niego a on do mnie. Nasze oczy się spotkały
a mi staneło w gardle kiedy się do mnie uśmiechnął. Dopiero teraz zaóważyłam że ma na sobie
aparat na zęby.
-Ładny aparat-rzuciłam tekstem który jako pierwszy przyszedł mi do głowy. Normalnie tak nie mam,
ale przy tym blondynie czułam się inaczej, a znałam go dopiero gdzieś koło godziny.
-Dziękuje! Jesteś pierwszą osobą która mi to powiedziała!-specjalnie wyszczerzył się jeszcze
szerzej aby pokazać go.
-Naprawde. Bardzo podobają mi się aparaty na zęby-uśmiechnełam się, ukazując moje dołeczki
których tak bardzo nie znosiłam.
-Chcecie coś do picia?-Wykrzynełam najgłośniej jak potrafiłam aby każdy z gości usłyszał.
-Nie musisz tak krzyczeć, jesteśmy tutaj-aha, czyli słyszeli moją i Nialla jakże ciekawą rozmowe.
Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce i u błękitnookiego też.
-Ja porosze wode-rzucił tylko Harry
-Tak, ja też- dodał Louis
-Ja też prosze!-na koniec Niall
Tymczasem gdy ja przygotowywałam coś do picia, chłopcy uważnie badali każdy zakamarek mojego
salonu. Harry patrzył na filmy.
-No nie. Nie mów że jesteś kolejną osobą która lubi ten babski film "O północy w paryżu"
-Jezu, on jest świetny!
-Co nie?-Powiedział blondyn z uśmiechem na twarzy. Ja wybuchłam śmiechem kiedy okazało się że
i Niall, i Louis i reszta zespołu (oczywiście oprócz Harrego) kochają ten film.
-Ahhh. I tak nie jesteś w moim typie-powiedział loczek na co ja skrzywiłam twarz. Nie wiedziałam
o co mu chodziło
-Styles, nie można tak pomiatać dziewczynami!-Wykrzyknął Niall z powagą. Te słowa mi
zaimponowały. Nie znałam go jeszcze od takiej strony. Właściwie to ja go prawie wogóle nie
znałam.
-Spooookoooojnie-tyle odpowiedział. Popatrzyłam się na blondasa a on był nadal poważny.
Telefon Harrego zabrzęczał, spojrzał na niego i wyszedł mówiąc tylko sucho "na razie".
Z Niallem wymienialiśmy się uśmieszkami i co chwila się wygłupialiśmy.
Widzieliśmy że Louis czuje się skrępowany.
-Toooo... Ja może zostawie was samych. PA!-i wyszedł. Nagle stało się dziwnie. Niall wzruszył
ramionami.
-Toooo... co robimy?- uśiechną się łobuzersko.Ten uśmiech tak na mnie działał że ja też odrazu
się uśmiechnełam.Stałam przed nim na środku pustego salonu,który był zaopatrzony tylko w
telewizor i jakieś inne pierdoły. Staliśmy wpatrując się w siebie aż doszedł do nas dziwny
krzyk dobiegający z pola. Spojrzeliśmy na siebie przestraszeni.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem z siebie dumna jak pisze. Wiem że nikt nie czyta tego bloga, ale trudno, robie to dla siebie XD
Przepraszam was za błędy!
Papatki :*
nie jest duża. Po chwili ciszy wchodzenia po schodach, usłyszałam głos Louisa:
-Przypominasz mi kogoś-rzucił od tak i spojrzał w moją strone
-Ciekawe kogo-odwzajemniłam uśmiech i pokazałam zęby
-Hmmm no niewiem-to było jego ostatnie słowo, nic nie powiedział dopóki nie staliśmy już przed
drzwiami do mojego "królestwa".
Miałam już otwierać zamek moimi kluczami, aż nagle znowu uslyszałam głos Louisa:
-MILEY CYRUS!-Wzdrygnęłam się, bo powiedział to tak nagle i strasznie głośno. Wkońcu przekręciłam
zamek od drzwi a one odrazu się uchyliły. Weszłam do środka. Już z klatki było widać wnętrze
mieszkania. Moje mieszkanie było bardzo wysokie. W przedpokoju miałam ogromną szafe, która
nawet dla mnie, bo widze ją codziennie przez kilkanaście lat była piękna. Odwróciłam się w
strone chłopaków.
-Może wejdziecie?-Uniosłam brwi do góry. Patrzyli się na tą szafe jakby byli zachipnotyzowani.
-Haloooo?? -zaśmiałam się i zaczęłam wymachiwać dłonią przed ich twarzami-Chociaż coś
powiedźcie!-znów się zaśmiałam
-WOOOW-tylko tyle wydusił z siebie Niall. Wkońcu poruszyli się i weszli powolnym krokiem do
mieszkania, wciąż wpatrując się we wzorzystą szafe. Zdjęli z siebie płaszcze.
-Gdzie mamy jedać?-zapytał loczek ukazując swoje dołeczki, których nienawidziłam, gdyż sama je
miałam.
-Możecie dać do tej szafy na którą się tak patrzyliście-wymamrotałam równocześnie uśmiechając
się szeroko. Otworzyli ją. Wnętrze tego mebla już nie było takie piękne. Znajdowały się tak
kurtki, płaszcze i kto wie co jeszcze. Ja podążyłam do kuchni a oni zaczeli zwiedzać moje
nie małe mieszkanko.
-Strasznie masz tu ładnie!-wykrzyczał Niall z innego pokoju.
-Dzięki. To dom po moich dziadkach.-Podeszłam do niego a on do mnie. Nasze oczy się spotkały
a mi staneło w gardle kiedy się do mnie uśmiechnął. Dopiero teraz zaóważyłam że ma na sobie
aparat na zęby.
-Ładny aparat-rzuciłam tekstem który jako pierwszy przyszedł mi do głowy. Normalnie tak nie mam,
ale przy tym blondynie czułam się inaczej, a znałam go dopiero gdzieś koło godziny.
-Dziękuje! Jesteś pierwszą osobą która mi to powiedziała!-specjalnie wyszczerzył się jeszcze
szerzej aby pokazać go.
-Naprawde. Bardzo podobają mi się aparaty na zęby-uśmiechnełam się, ukazując moje dołeczki
których tak bardzo nie znosiłam.
-Chcecie coś do picia?-Wykrzynełam najgłośniej jak potrafiłam aby każdy z gości usłyszał.
-Nie musisz tak krzyczeć, jesteśmy tutaj-aha, czyli słyszeli moją i Nialla jakże ciekawą rozmowe.
Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce i u błękitnookiego też.
-Ja porosze wode-rzucił tylko Harry
-Tak, ja też- dodał Louis
-Ja też prosze!-na koniec Niall
Tymczasem gdy ja przygotowywałam coś do picia, chłopcy uważnie badali każdy zakamarek mojego
salonu. Harry patrzył na filmy.
-No nie. Nie mów że jesteś kolejną osobą która lubi ten babski film "O północy w paryżu"
-Jezu, on jest świetny!
-Co nie?-Powiedział blondyn z uśmiechem na twarzy. Ja wybuchłam śmiechem kiedy okazało się że
i Niall, i Louis i reszta zespołu (oczywiście oprócz Harrego) kochają ten film.
-Ahhh. I tak nie jesteś w moim typie-powiedział loczek na co ja skrzywiłam twarz. Nie wiedziałam
o co mu chodziło
-Styles, nie można tak pomiatać dziewczynami!-Wykrzyknął Niall z powagą. Te słowa mi
zaimponowały. Nie znałam go jeszcze od takiej strony. Właściwie to ja go prawie wogóle nie
znałam.
-Spooookoooojnie-tyle odpowiedział. Popatrzyłam się na blondasa a on był nadal poważny.
Telefon Harrego zabrzęczał, spojrzał na niego i wyszedł mówiąc tylko sucho "na razie".
Z Niallem wymienialiśmy się uśmieszkami i co chwila się wygłupialiśmy.
Widzieliśmy że Louis czuje się skrępowany.
-Toooo... Ja może zostawie was samych. PA!-i wyszedł. Nagle stało się dziwnie. Niall wzruszył
ramionami.
-Toooo... co robimy?- uśiechną się łobuzersko.Ten uśmiech tak na mnie działał że ja też odrazu
się uśmiechnełam.Stałam przed nim na środku pustego salonu,który był zaopatrzony tylko w
telewizor i jakieś inne pierdoły. Staliśmy wpatrując się w siebie aż doszedł do nas dziwny
krzyk dobiegający z pola. Spojrzeliśmy na siebie przestraszeni.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem z siebie dumna jak pisze. Wiem że nikt nie czyta tego bloga, ale trudno, robie to dla siebie XD
Przepraszam was za błędy!
Papatki :*
Rozdział 3
*Oczami Nialla*
-Zrywam z tobą!-krzyknąłem na całą knajpę. Zobaczyłem na jej policzku spływającą łzę, ale nie
obchodzi mnie to.
-Sama dobrze wiesz że to ty zawiniłaś-i odszedłem. Miałem tylko nadzieję że już nigdy jej nie
zobaczę. Powędrowałem w stronę drzwi i głośnym hukiem zatrzasnąłem je za sobą. Kiedy wyszedłem
już widziałam fanki niedaleko miejsca gdzie się znajdowałem.
-Świetnie-powiedziałem cicho i przez moment stałem nieruchomo. Założyłem na siebie kaptur, spuściłem
głowę na dół i powędrowałem w stronę tłumu i tylko błagałem aby nikt mnie nie rozpoznał. Nie
patrzyłem do przodu, patrzyłem tylko na ziemie. Usłyszałem kroki i poczułem że na kogoś wpadłem,
a tej osobie rozrzuciłem rzeczy. Nie mogłem pójść dalej, nie pomagając jej. To była dziewczyna,
chyba się bardzo śpieszyła. Miała piękne, długie, brązowe włosy i niebieskie, błyszczące oczy.
-Ohhh-tylko tyle wymamrotała. Trochę śmiesznie to powiedziała.
-Strasznie cie przepraszam! Dzisiaj jestem jakiś zamyślony...-co było prawdą. Myślałem o mojej
byłej, Cloe, ale nie dlatego że za nią tęskniłem czy coś. Myślałem nad tym aby jej nie było,
zniszczyła mi dobry rok mojego życia. Teraz nie umiałem o niej myśleć. Myślałem o brunetce, której
imienia jeszcze nawet nie znałem. Popatrzyła na mnie, a ja od razu przykucnąłem aby pozbierać rzeczy
z ziemi.
-Spoko-Tylko tyle powiedziała. Wtedy dopiero usłyszałem pierwszy raz jej głos, ponieważ przy "ohhh"
nie za bardzo mogłem dowiedzieć się jaki ma głos. Ten dźwięk wydobywający się z jej ust był jakiś
inny. Ale w pozytywny sposób. Nie liczyłem na to że mi pomorze, dziewczyny tak mają, ale to
zrobiła. To było miłe. Chciałem wziąć ostatnią rzecz czyli jakieś papiery. Dotknąłem kartki i wtedy
poczułem jej dłoń na mojej. Nie chciałem żeby jej brała, lecz zrobiła to. Uśmiechnęliśmy się do
siebie, a nasze oczy się spotkały. Oddałem jej kartki, przedstawiłem się a ona mi. Miała na imię
Amy. Moja mama ma tak na imię, a właściwie to... miała. Chyba Am się jeszcze nie skapła kim jestem
dopóki chłopaki nie wyszły z knajpy i podbiegli do nas. Wytrzeszczyła oczy na ich widok, jakby
była bardziej przejęta, że oni tu są, a nie ja. Chociaż nie wiem czy tak było. Przedstawili się
jej, a już myślałem że tego nie zrobią. Zapadła chwila ciszy aż Harry się spytał:
-Co Horan, to twoja nowa dziewczyna?-super, jego mi tu brakowało i tych jego odzywek! Przypomniałem
sobie o Cloe, ale ona już dla mnie nie istniała.
-Nieee. Znaczy..Wpadłem na nią i..Rozsypały się jej rzeczy-powiedziałem. Chyba było widać że
jestem lekko skrępowany. Amy dokończyła za mnie. Na szczęście. Jej spodnie się rozdarły, już
wcześniej to zauważyłem, ale nie chciałem jej tego mówić aby nie była zdenerwowana. Powiedział
jej o tym Zayn, a ja nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem. Potem dziewczyna chciała uciec,
bo mówiła że się spóźni na spotkanie o prace. Aha, czyli już wiem gdzie się tak śpieszyła.
Zaproponowałem jej podwózkę, zgodziła się, lecz dopiero po namowie. Podczas jazdy wymieniliśmy
się z nią numerami. Jezu jak dobrze, myślałem już że to kolejna fanka, która jara się z
wszystkiego co robimy. A ta dziewczyna nic. Była obojętna. Lubie takie. Harry znowu musiał się
odezwać :
-Amy, lubisz nas zespół? - zakończył to pytanie wyraźnym akcentem. W sumie to pytanie i
odpowiedź na nią mnie ciekawiła.
-Emmm... Nie wiem. Znam tylko jedną waszą piosenkę.-Dobrze, czyli to nie jest żadna fanka.
-Jaką?-wszyscy głośno się spytali z czego Louis chyba najgłośniej. On zawsze jest głośny.
-Little things, czy jakoś tak.-Na mojej buzi pojawił się wyraźny uśmiech, na buziach chłopaków
też. Spojrzeli na mnie a Liam puścił oko. To ja wymyśliłem tą piosenkę. Okazało się że Amy
nie idzie jednak na to spotkanie i zaprosiła nas do swojego mieszkania. Miała piękną kamienice.
Taką...starą. Mi się bardzo podobała. Poszedł z nami jeszcze z nami Harry i Louis, a Liam i
Zayn gdzieś pojechali. Harry się cały czas szczerzył i wiedziałem że ma coś na rzeczy. Nie
mogłem do tego dopuścić. Właściwie... to dlaczego? Przecież nie jestem z Amy. Ale po prostu coś
czułem że nie mogę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Chyba nikt tego bloga nie czyta, więc chyba będę tu pisać tylko dla siebie XD No trudno. A jakby ktoś
jednak czytał, to przepraszam za błędy. Zostaw tu jakiś kom, lub wyraź swoją opinie w tej mini-ankiecie
pod postem :P
Papa :*
-Zrywam z tobą!-krzyknąłem na całą knajpę. Zobaczyłem na jej policzku spływającą łzę, ale nie
obchodzi mnie to.
-Sama dobrze wiesz że to ty zawiniłaś-i odszedłem. Miałem tylko nadzieję że już nigdy jej nie
zobaczę. Powędrowałem w stronę drzwi i głośnym hukiem zatrzasnąłem je za sobą. Kiedy wyszedłem
już widziałam fanki niedaleko miejsca gdzie się znajdowałem.
-Świetnie-powiedziałem cicho i przez moment stałem nieruchomo. Założyłem na siebie kaptur, spuściłem
głowę na dół i powędrowałem w stronę tłumu i tylko błagałem aby nikt mnie nie rozpoznał. Nie
patrzyłem do przodu, patrzyłem tylko na ziemie. Usłyszałem kroki i poczułem że na kogoś wpadłem,
a tej osobie rozrzuciłem rzeczy. Nie mogłem pójść dalej, nie pomagając jej. To była dziewczyna,
chyba się bardzo śpieszyła. Miała piękne, długie, brązowe włosy i niebieskie, błyszczące oczy.
-Ohhh-tylko tyle wymamrotała. Trochę śmiesznie to powiedziała.
-Strasznie cie przepraszam! Dzisiaj jestem jakiś zamyślony...-co było prawdą. Myślałem o mojej
byłej, Cloe, ale nie dlatego że za nią tęskniłem czy coś. Myślałem nad tym aby jej nie było,
zniszczyła mi dobry rok mojego życia. Teraz nie umiałem o niej myśleć. Myślałem o brunetce, której
imienia jeszcze nawet nie znałem. Popatrzyła na mnie, a ja od razu przykucnąłem aby pozbierać rzeczy
z ziemi.
-Spoko-Tylko tyle powiedziała. Wtedy dopiero usłyszałem pierwszy raz jej głos, ponieważ przy "ohhh"
nie za bardzo mogłem dowiedzieć się jaki ma głos. Ten dźwięk wydobywający się z jej ust był jakiś
inny. Ale w pozytywny sposób. Nie liczyłem na to że mi pomorze, dziewczyny tak mają, ale to
zrobiła. To było miłe. Chciałem wziąć ostatnią rzecz czyli jakieś papiery. Dotknąłem kartki i wtedy
poczułem jej dłoń na mojej. Nie chciałem żeby jej brała, lecz zrobiła to. Uśmiechnęliśmy się do
siebie, a nasze oczy się spotkały. Oddałem jej kartki, przedstawiłem się a ona mi. Miała na imię
Amy. Moja mama ma tak na imię, a właściwie to... miała. Chyba Am się jeszcze nie skapła kim jestem
dopóki chłopaki nie wyszły z knajpy i podbiegli do nas. Wytrzeszczyła oczy na ich widok, jakby
była bardziej przejęta, że oni tu są, a nie ja. Chociaż nie wiem czy tak było. Przedstawili się
jej, a już myślałem że tego nie zrobią. Zapadła chwila ciszy aż Harry się spytał:
-Co Horan, to twoja nowa dziewczyna?-super, jego mi tu brakowało i tych jego odzywek! Przypomniałem
sobie o Cloe, ale ona już dla mnie nie istniała.
-Nieee. Znaczy..Wpadłem na nią i..Rozsypały się jej rzeczy-powiedziałem. Chyba było widać że
jestem lekko skrępowany. Amy dokończyła za mnie. Na szczęście. Jej spodnie się rozdarły, już
wcześniej to zauważyłem, ale nie chciałem jej tego mówić aby nie była zdenerwowana. Powiedział
jej o tym Zayn, a ja nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem. Potem dziewczyna chciała uciec,
bo mówiła że się spóźni na spotkanie o prace. Aha, czyli już wiem gdzie się tak śpieszyła.
Zaproponowałem jej podwózkę, zgodziła się, lecz dopiero po namowie. Podczas jazdy wymieniliśmy
się z nią numerami. Jezu jak dobrze, myślałem już że to kolejna fanka, która jara się z
wszystkiego co robimy. A ta dziewczyna nic. Była obojętna. Lubie takie. Harry znowu musiał się
odezwać :
-Amy, lubisz nas zespół? - zakończył to pytanie wyraźnym akcentem. W sumie to pytanie i
odpowiedź na nią mnie ciekawiła.
-Emmm... Nie wiem. Znam tylko jedną waszą piosenkę.-Dobrze, czyli to nie jest żadna fanka.
-Jaką?-wszyscy głośno się spytali z czego Louis chyba najgłośniej. On zawsze jest głośny.
-Little things, czy jakoś tak.-Na mojej buzi pojawił się wyraźny uśmiech, na buziach chłopaków
też. Spojrzeli na mnie a Liam puścił oko. To ja wymyśliłem tą piosenkę. Okazało się że Amy
nie idzie jednak na to spotkanie i zaprosiła nas do swojego mieszkania. Miała piękną kamienice.
Taką...starą. Mi się bardzo podobała. Poszedł z nami jeszcze z nami Harry i Louis, a Liam i
Zayn gdzieś pojechali. Harry się cały czas szczerzył i wiedziałem że ma coś na rzeczy. Nie
mogłem do tego dopuścić. Właściwie... to dlaczego? Przecież nie jestem z Amy. Ale po prostu coś
czułem że nie mogę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Chyba nikt tego bloga nie czyta, więc chyba będę tu pisać tylko dla siebie XD No trudno. A jakby ktoś
jednak czytał, to przepraszam za błędy. Zostaw tu jakiś kom, lub wyraź swoją opinie w tej mini-ankiecie
pod postem :P
Papa :*
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział 2
Lekko wytrzeszczyłam oczy, gdy uświadomiłam sobie, że stoje przed największymi gwazdami całego
świata. Jakoś wtedy nie zwracałam na to uwagi. Każdy z chłopaków przedstawił mi się pokolei, a
przy tym lekko się uśmiechali.
-Ymm.. To cześć. Ja jestem Amy- I zawstydzona uniosłam swoje wargi do góry, przy tym ukazując
moje białe zęby.
-Co Horan, to twoja nowa dziewczyna?- powiedział chłopak o lokowatych włosach, chyba miał na imie
Harry z tego co pamiętam.
-Nieee. Znaczy..Wpadłem na nią i..Rozsypały się jej rzeczy-powiedział. Było widać że jest skrępo-
wany.Podrapał się za szyje a ja dokończyłam za niego :
-On tylko mi pomógł.
-Chyba ci zniszczył spodnie, nie pomógł-powiedział roześmiany szatyn, który krążył wokół mnie.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc zaczęłam dokładnie analizować moje jeansy. Popatrzyłam za
siebie i... miałam rozdarte spodnie w miejscu gdzie znajdowało się moje krocze. Byłam strasznie
wściekła, nie wiedziałam na kogo, ale byłam, i to strasznie.
-Super!-wykrzyknęłam, na co blondyn na mnie spojrzał. Widać że on mu też chciało się śmiać, ale
zachował troche powagi, gdyż widział że jestem wściekła. Chyba było to widać, zawsze w takich
sytyuacjach jestem czerwona jak burak.
-Pewnie gdy się schylałam musiały mi się rozedrzeć- I w tym momencie zobaczyłam Nialla, który
już po prostu nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Gdy go takiego zobaczyłam, to poprawił mi się
humor, a moje konciki ust podniosły się.
-Czemu jesteś taka wściekła? To tylko spodnie.-Powiedział któryś. Chyba Liam. Wtedy sobie coś
przypomniałam.
-O boże! Byłam umówiona na spotkanie!-Od razu ruszyłam w bieg, ale kiedy przechodziłam, właściwie
przebiegałam obok niebieskookiego, złapał mnie za nadgarstki. Odwróciłam głowe w jego strone.
-O co chodzi?-wydusiłam z siebie szybko, bo myslałam że jest jeszcze jakaś nadzieja abym zdążyła
na spotkanie.
-Podwieziemy cie
-No ale...
-No chodź- i pociągnął mnie za sobą. Nie chciał puścić mojej ręki. Nie wiem dlaczego, podobało mi
sie to jak mnie trzymał. W oddali zobaczyłam piękne, błyszczące się, czarne BMW.
-Jezu...-Powiedziałam cicho pod nosem, ale chyba nie wystarczająco cichO, bo (z tego co pamiętam)
Louis powiedział:
-Niezły wóz, prawda?- i spojrzał na mnie.
-Niezły to mało powiedziane- dodałam z uśmiechem.
-Niall, może byś w końcu puścił Amy. Troche kultury. - odrzekł poważnie Liam. Widać że on bierze
wszystko na poważnie. Nialler spojrzał w dół na nasze ręce i natychmiast póścił moją dłoń.
-Przepraszam, nawet nie zauważyłem że nadal ją trzymałem...
-Nic się nie stało-odpowiedziałam z czułością. Po tym jak Niall puścił mi rękę staliśmy już przed
samochodem. Louis chyba jako jedyny miał prawko, i odblokował kluczykami samochód. Niall podbiegł do
drzwi i odrazu mi je otworzył. Ja podziękowam mówiąc samo "dzięki" na co chłopak tylko się
rozczrował. Chyba liczył na coś więcej. Zapytali się gdzie mają mnie podwieść. Podałam im adres
mojego zamieszkania. Nie było to bardzo daleko, ale jechaliśmy dobre 20 minut. Przez ten czas
wymienialiśmy się numerami, a reszte drogi śpiewaliśmy piosenki do czasu jak Harry się spytał :
-Amy, lubisz nas zespół? - zakończył to pytanie wyraźnym akcentem.
-Emmm... Nie wiem. Znam tylko jedną waszą piosenke.
-Jaką?-Powiedzieli wszyscy głośnym chórem.
-Little things, czy jakoś tak.-powiedziałam na co nie wiem dlaczego wszyscy się uśmiechneli.
Zanim się obejrzeliśmy byliśmy przed moją kamienicą. Była ona stara, lecz mi się bardzo podobała.
Miała w sobie taki urok. Pomyślałam chwile zanim chciałam wysiąść. Właściwie... To poco ja tu
przyjechałam?!
-YMMM... wiecie co, chyba jednak zrezygnuje z tego spotkania-na te słowa Niall się uśmiechnął.
Harry odziwo też...
-Może chcielibyście do mnie wpaść-dodałam z zarzenowaniem w głosie i westchnełam.
-Ja chętnie-powiedział Harry, nie wiem dlaczego się tak cieszył
-Tssa... Ja też- wydusił z siebie blondyn, i spojrzał na Harrego
-Ja chyba też wpadne-wykrzyknął Louis
-Ja z zaynem nie możemy-odpowiedział na moje pytanie Liam-jesteśmy już umówieni gdzie indziej...
Dodał na co Zayn posmutniał
-No tak...-wymówił rozczrowany Zayn- No to... cześć.
-Pa!-krzyknełam, i to chyba za głośno bo Niall który siedział obok mnie dotknął swojego ucha.
Nic nie powiedziałam, ale lekko się zawstydziłam. Wyszliśmy z samochodu i powędrowaliśmy w strone
klatki. Nie moge uwierzyć co się właśnie dzieje. Obok mnie są gwiazdy znane na całym świecie, za
chwile wejdą do mojego mieszkania, a ja - nic sobie z tego nie robie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noi jest rozdział 2 ! Byłam taka napalona na pisanie, że cały czas słyszałam stukanie klawiatury ! Haha <3
Ten rozdział nieco dłuższy od poprzedniego więc może zostawicie jakiś kom? Przy tamtym poście nie było ani jednego :(( No trudno, najwyżej będę pisała dla samej siebie :D Przepraszam za błędy i do zobaczenia jutro!
świata. Jakoś wtedy nie zwracałam na to uwagi. Każdy z chłopaków przedstawił mi się pokolei, a
przy tym lekko się uśmiechali.
-Ymm.. To cześć. Ja jestem Amy- I zawstydzona uniosłam swoje wargi do góry, przy tym ukazując
moje białe zęby.
-Co Horan, to twoja nowa dziewczyna?- powiedział chłopak o lokowatych włosach, chyba miał na imie
Harry z tego co pamiętam.
-Nieee. Znaczy..Wpadłem na nią i..Rozsypały się jej rzeczy-powiedział. Było widać że jest skrępo-
wany.Podrapał się za szyje a ja dokończyłam za niego :
-On tylko mi pomógł.
-Chyba ci zniszczył spodnie, nie pomógł-powiedział roześmiany szatyn, który krążył wokół mnie.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc zaczęłam dokładnie analizować moje jeansy. Popatrzyłam za
siebie i... miałam rozdarte spodnie w miejscu gdzie znajdowało się moje krocze. Byłam strasznie
wściekła, nie wiedziałam na kogo, ale byłam, i to strasznie.
-Super!-wykrzyknęłam, na co blondyn na mnie spojrzał. Widać że on mu też chciało się śmiać, ale
zachował troche powagi, gdyż widział że jestem wściekła. Chyba było to widać, zawsze w takich
sytyuacjach jestem czerwona jak burak.
-Pewnie gdy się schylałam musiały mi się rozedrzeć- I w tym momencie zobaczyłam Nialla, który
już po prostu nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Gdy go takiego zobaczyłam, to poprawił mi się
humor, a moje konciki ust podniosły się.
-Czemu jesteś taka wściekła? To tylko spodnie.-Powiedział któryś. Chyba Liam. Wtedy sobie coś
przypomniałam.
-O boże! Byłam umówiona na spotkanie!-Od razu ruszyłam w bieg, ale kiedy przechodziłam, właściwie
przebiegałam obok niebieskookiego, złapał mnie za nadgarstki. Odwróciłam głowe w jego strone.
-O co chodzi?-wydusiłam z siebie szybko, bo myslałam że jest jeszcze jakaś nadzieja abym zdążyła
na spotkanie.
-Podwieziemy cie
-No ale...
-No chodź- i pociągnął mnie za sobą. Nie chciał puścić mojej ręki. Nie wiem dlaczego, podobało mi
sie to jak mnie trzymał. W oddali zobaczyłam piękne, błyszczące się, czarne BMW.
-Jezu...-Powiedziałam cicho pod nosem, ale chyba nie wystarczająco cichO, bo (z tego co pamiętam)
Louis powiedział:
-Niezły wóz, prawda?- i spojrzał na mnie.
-Niezły to mało powiedziane- dodałam z uśmiechem.
-Niall, może byś w końcu puścił Amy. Troche kultury. - odrzekł poważnie Liam. Widać że on bierze
wszystko na poważnie. Nialler spojrzał w dół na nasze ręce i natychmiast póścił moją dłoń.
-Przepraszam, nawet nie zauważyłem że nadal ją trzymałem...
-Nic się nie stało-odpowiedziałam z czułością. Po tym jak Niall puścił mi rękę staliśmy już przed
samochodem. Louis chyba jako jedyny miał prawko, i odblokował kluczykami samochód. Niall podbiegł do
drzwi i odrazu mi je otworzył. Ja podziękowam mówiąc samo "dzięki" na co chłopak tylko się
rozczrował. Chyba liczył na coś więcej. Zapytali się gdzie mają mnie podwieść. Podałam im adres
mojego zamieszkania. Nie było to bardzo daleko, ale jechaliśmy dobre 20 minut. Przez ten czas
wymienialiśmy się numerami, a reszte drogi śpiewaliśmy piosenki do czasu jak Harry się spytał :
-Amy, lubisz nas zespół? - zakończył to pytanie wyraźnym akcentem.
-Emmm... Nie wiem. Znam tylko jedną waszą piosenke.
-Jaką?-Powiedzieli wszyscy głośnym chórem.
-Little things, czy jakoś tak.-powiedziałam na co nie wiem dlaczego wszyscy się uśmiechneli.
Zanim się obejrzeliśmy byliśmy przed moją kamienicą. Była ona stara, lecz mi się bardzo podobała.
Miała w sobie taki urok. Pomyślałam chwile zanim chciałam wysiąść. Właściwie... To poco ja tu
przyjechałam?!
-YMMM... wiecie co, chyba jednak zrezygnuje z tego spotkania-na te słowa Niall się uśmiechnął.
Harry odziwo też...
-Może chcielibyście do mnie wpaść-dodałam z zarzenowaniem w głosie i westchnełam.
-Ja chętnie-powiedział Harry, nie wiem dlaczego się tak cieszył
-Tssa... Ja też- wydusił z siebie blondyn, i spojrzał na Harrego
-Ja chyba też wpadne-wykrzyknął Louis
-Ja z zaynem nie możemy-odpowiedział na moje pytanie Liam-jesteśmy już umówieni gdzie indziej...
Dodał na co Zayn posmutniał
-No tak...-wymówił rozczrowany Zayn- No to... cześć.
-Pa!-krzyknełam, i to chyba za głośno bo Niall który siedział obok mnie dotknął swojego ucha.
Nic nie powiedziałam, ale lekko się zawstydziłam. Wyszliśmy z samochodu i powędrowaliśmy w strone
klatki. Nie moge uwierzyć co się właśnie dzieje. Obok mnie są gwiazdy znane na całym świecie, za
chwile wejdą do mojego mieszkania, a ja - nic sobie z tego nie robie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noi jest rozdział 2 ! Byłam taka napalona na pisanie, że cały czas słyszałam stukanie klawiatury ! Haha <3
Ten rozdział nieco dłuższy od poprzedniego więc może zostawicie jakiś kom? Przy tamtym poście nie było ani jednego :(( No trudno, najwyżej będę pisała dla samej siebie :D Przepraszam za błędy i do zobaczenia jutro!
Papa i dobranoc :*
MAŁE CUŚ DO ZACHĘCENIA WAS
Od teraz, może nie na zawsze, ale przez jakiś czas tak będzie że jeśli napiszesz kom do mojego rozdziału, przy następnym rozdziale będą dedykacje, a przy nich właśnie będą te osoby które napisały komcia!
Papatki (chyba po raz czwarty XD) :**
Papatki (chyba po raz czwarty XD) :**
O opowiadaniu o One Direction
Cześć to znowu ja! Opowiadanie o One Direction będzie głównie o Niallu, jak już pewnie sami zdążyliście zauważyć :D Ale będzie też tam trochę nieśmiała dziewczyna Amy Donson której pewnego dnia zdarzy się coś czego nigdy się nie spodziewała. Może to "małe spotkanie" nawet odmieni jej życie? Może się zakocha? Tego to nawet ja jeszcze nie wiem XD Więc prosiłabym was o napisanie coś w stylu komentarza do pierwszego rozdziału, abym wiedziała czy jest sens tu pisać.
Czeeeeśśśśśśććććććć :*
Czeeeeśśśśśśććććććć :*
Rozdział 1
Szłam sobie beztrosko ulicą Londynu, nie zważając co się dzieje wokół mnie, a właściwie nie zważając
na ludzi. Oglądałam wszystkie budynki, łącznie z jakąś starą kawiarenką, albo zniszczonymi
kamienicami. Spojrzałam w górę i ujrzałam Big Bena. Pomyślałam " Nie wierze że tu jestem".
A jednak. Jestem tutaj.Stałam właśnie przed ogromnym zegarem na szczycie tego wielkiego wierzowca,
i dopiero teraz ocknęłam się do rzeczywistego świata.
-JUŻ JEST SZESNASTA ?! - krzyknęłam na cały głos, i wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli, ale
mnie to nie obchodziło. Od razu szybko się odwróciłam i pobiegłam do mojego mieszkania. Dopiero
w tym momencie sobie uświadomiłam że się mogę spóźnić na spotkanie do pracy. Od tego właściwie
zależało czy jest sens mieszkać w tym pięknym mieście. Biegłam przed siebie, znowu nie zważając
na ludzi których popychałam. Niektórzy coś do mnie krzyczeli, ale szczerze mówiąc miałam to w
nosie. Ale jedno mnie dziwiło: Czemu tu jest taki tłok ? Przecież w tym miejscu właściwie rzadko
można było zobaczyć jakąś istotę. Ale nie myślałam o tym za dużo. Skręciłam tylko w jakąś spokojną
uliczkę gdzie na szczęście nikogo nie było. Oprócz jakiegoś typa który szedł w moją stronę. Nie
szedł do mnie, tylko po prostu szedł w moją stronę. Miał na sobie kaptur, przez który można było
dojrzeć pasmo jego blond włosów. Miał spuszczoną głowę na dół, jakby się czymś martwił, ale nie
wiem czy tak było. Dziwne. Na nikogo wcześniej nie zwróciłam uwagi tak jak na niego.Próbowałam go
wyminąć, choć on widocznie mnie nie zauważył i wpadł na mnie, równocześnie ukazując swoje
przepiękne niebieskie oczy. W tym momencie spojrzałam że cała zawartość mojej torby była na ziemi.
-Ohhh...-Super! Jeszcze tego mi brakowało. Teraz na bank się spóźnię. Blondyn spojrzał na mnie.
-Strasznie cie przepraszam! Dzisiaj jestem jakiś taki zamyślony...-od razu przykucną i zaczął
zbierać moje rzeczy z ziemi.
-Spoko.-odpowiedziałam i zaczęłam mu pomagać bo nie chciałam wyjść na jakąś pustą lale.
Chciałam wziąć ostatnią rzecz z ziemi, czyli jakieś nie ważne papiery. Sięgnęłam ręką po nie, a
on zrobił to samo. Nasze ręce się dotknęły, ale od razu wzięłam moją dłoń z jego. Lekko się
uśmiechnęłam, blondyn też. Oddał mi te kilka kartek i znowu się uśmiechnęłam, ale tym razem
ukazując moje zęby.
-Dzięki za pomoc. Ja też dzisiaj jestem jakaś nieprzytomna...
-Nie, to moja wina. Jestem jakiś na haju...-Zaśmiałam się-Ale nie myśl że dosłownie.
-Tsaaa... No nie wiem- I teraz on się zaśmiał
-Dobra, ja jestem Niall-skierował swoją dłoń w moim kierunku
-Jestem Amy-nasze dłonie się złączyły, kilka sekund nimi wymachiwaliśmy, a potem ja włożyłam dłoń
do mojej kieszeni od spodni. Chwile na siebie patrzyliśmy, aż nagle zobaczyłam czwórke chłopaków,
mniej więcej wieku blondyna.
-Niall!-krzyknął jeden z nich i do nas podszedł razem z resztą chłopaków. Dopiero teraz gdy
widziałam ich twarze, skapłam się że to nie są normalni chłopacy. To jest zespół. To One Direction.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
No, to jak wam się podoba pierwszy rozdział ? ;)) Ja osobiście nie jestem co do niego przekonana, no ale...
Jeszcze raz mówie że to jest mój pierwszy raz. Przepraszam za wszystkie błędy, i byłabym wdzięczna jakbyście zostawili jakieś komcie :)) Do zobaczenie w następnym rozdziale ! ( Myślę że to będzie jutro, albo nawet dzisiaj) (ALE NIE OBIECUJE) !
Papa :*
na ludzi. Oglądałam wszystkie budynki, łącznie z jakąś starą kawiarenką, albo zniszczonymi
kamienicami. Spojrzałam w górę i ujrzałam Big Bena. Pomyślałam " Nie wierze że tu jestem".
A jednak. Jestem tutaj.Stałam właśnie przed ogromnym zegarem na szczycie tego wielkiego wierzowca,
i dopiero teraz ocknęłam się do rzeczywistego świata.
-JUŻ JEST SZESNASTA ?! - krzyknęłam na cały głos, i wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli, ale
mnie to nie obchodziło. Od razu szybko się odwróciłam i pobiegłam do mojego mieszkania. Dopiero
w tym momencie sobie uświadomiłam że się mogę spóźnić na spotkanie do pracy. Od tego właściwie
zależało czy jest sens mieszkać w tym pięknym mieście. Biegłam przed siebie, znowu nie zważając
na ludzi których popychałam. Niektórzy coś do mnie krzyczeli, ale szczerze mówiąc miałam to w
nosie. Ale jedno mnie dziwiło: Czemu tu jest taki tłok ? Przecież w tym miejscu właściwie rzadko
można było zobaczyć jakąś istotę. Ale nie myślałam o tym za dużo. Skręciłam tylko w jakąś spokojną
uliczkę gdzie na szczęście nikogo nie było. Oprócz jakiegoś typa który szedł w moją stronę. Nie
szedł do mnie, tylko po prostu szedł w moją stronę. Miał na sobie kaptur, przez który można było
dojrzeć pasmo jego blond włosów. Miał spuszczoną głowę na dół, jakby się czymś martwił, ale nie
wiem czy tak było. Dziwne. Na nikogo wcześniej nie zwróciłam uwagi tak jak na niego.Próbowałam go
wyminąć, choć on widocznie mnie nie zauważył i wpadł na mnie, równocześnie ukazując swoje
przepiękne niebieskie oczy. W tym momencie spojrzałam że cała zawartość mojej torby była na ziemi.
-Ohhh...-Super! Jeszcze tego mi brakowało. Teraz na bank się spóźnię. Blondyn spojrzał na mnie.
-Strasznie cie przepraszam! Dzisiaj jestem jakiś taki zamyślony...-od razu przykucną i zaczął
zbierać moje rzeczy z ziemi.
-Spoko.-odpowiedziałam i zaczęłam mu pomagać bo nie chciałam wyjść na jakąś pustą lale.
Chciałam wziąć ostatnią rzecz z ziemi, czyli jakieś nie ważne papiery. Sięgnęłam ręką po nie, a
on zrobił to samo. Nasze ręce się dotknęły, ale od razu wzięłam moją dłoń z jego. Lekko się
uśmiechnęłam, blondyn też. Oddał mi te kilka kartek i znowu się uśmiechnęłam, ale tym razem
ukazując moje zęby.
-Dzięki za pomoc. Ja też dzisiaj jestem jakaś nieprzytomna...
-Nie, to moja wina. Jestem jakiś na haju...-Zaśmiałam się-Ale nie myśl że dosłownie.
-Tsaaa... No nie wiem- I teraz on się zaśmiał
-Dobra, ja jestem Niall-skierował swoją dłoń w moim kierunku
-Jestem Amy-nasze dłonie się złączyły, kilka sekund nimi wymachiwaliśmy, a potem ja włożyłam dłoń
do mojej kieszeni od spodni. Chwile na siebie patrzyliśmy, aż nagle zobaczyłam czwórke chłopaków,
mniej więcej wieku blondyna.
-Niall!-krzyknął jeden z nich i do nas podszedł razem z resztą chłopaków. Dopiero teraz gdy
widziałam ich twarze, skapłam się że to nie są normalni chłopacy. To jest zespół. To One Direction.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
No, to jak wam się podoba pierwszy rozdział ? ;)) Ja osobiście nie jestem co do niego przekonana, no ale...
Jeszcze raz mówie że to jest mój pierwszy raz. Przepraszam za wszystkie błędy, i byłabym wdzięczna jakbyście zostawili jakieś komcie :)) Do zobaczenie w następnym rozdziale ! ( Myślę że to będzie jutro, albo nawet dzisiaj) (ALE NIE OBIECUJE) !
Papa :*
Cześć !
Hejka! Mam na imię Natalia a to jest mój blog. Będę tutaj starać się, aby od czasu do czasu wstawiać tu opowiadania o moich idolach, a mianowicie One Direction. Jeszcze nigdy nie pisałam, więc to może być porażka. Ale chcę spróbować! Jeśli macie jakieś pytania to piszcie :)
PS. Postaram się coś dzisiaj dodać :PP
PS. Postaram się coś dzisiaj dodać :PP
Subskrybuj:
Posty (Atom)