Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 1

Szłam sobie beztrosko ulicą Londynu, nie zważając co się dzieje wokół mnie, a właściwie nie zważając
na ludzi. Oglądałam wszystkie budynki, łącznie z jakąś starą kawiarenką, albo zniszczonymi
kamienicami. Spojrzałam w górę i ujrzałam Big Bena. Pomyślałam " Nie wierze że tu jestem".
A jednak. Jestem tutaj.Stałam właśnie przed ogromnym zegarem na szczycie tego wielkiego wierzowca,
i dopiero teraz ocknęłam się do rzeczywistego świata.
-JUŻ JEST SZESNASTA ?! - krzyknęłam na cały głos, i wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli, ale
mnie to nie obchodziło. Od razu szybko się odwróciłam i pobiegłam do mojego mieszkania. Dopiero
w tym momencie sobie uświadomiłam że się mogę spóźnić na spotkanie do pracy. Od tego właściwie
zależało czy jest sens mieszkać w tym pięknym mieście. Biegłam przed siebie, znowu nie zważając
na ludzi których popychałam. Niektórzy coś do mnie krzyczeli, ale szczerze mówiąc miałam to w
nosie. Ale jedno mnie dziwiło: Czemu tu jest taki tłok ? Przecież w tym miejscu właściwie rzadko
można było zobaczyć jakąś istotę. Ale nie myślałam o tym za dużo. Skręciłam tylko w jakąś spokojną
uliczkę gdzie na szczęście nikogo nie było. Oprócz jakiegoś typa który szedł w moją stronę. Nie
szedł do mnie, tylko po prostu szedł w moją stronę. Miał na sobie kaptur, przez który można było
dojrzeć pasmo jego blond włosów. Miał spuszczoną głowę na dół, jakby się czymś martwił, ale nie
wiem czy tak było. Dziwne. Na nikogo wcześniej nie zwróciłam uwagi tak jak na niego.Próbowałam go
wyminąć, choć on widocznie mnie nie zauważył i wpadł na mnie, równocześnie ukazując swoje
przepiękne niebieskie oczy. W tym momencie spojrzałam że cała zawartość mojej torby była na ziemi.
-Ohhh...-Super! Jeszcze tego mi brakowało. Teraz na bank się spóźnię. Blondyn spojrzał na mnie.
-Strasznie cie przepraszam! Dzisiaj jestem jakiś taki zamyślony...-od razu przykucną i zaczął
zbierać moje rzeczy z ziemi.
-Spoko.-odpowiedziałam i zaczęłam mu pomagać bo nie chciałam wyjść na jakąś pustą lale.
Chciałam wziąć ostatnią rzecz z ziemi, czyli jakieś nie ważne papiery. Sięgnęłam ręką po nie, a
on zrobił to samo. Nasze ręce się dotknęły, ale od razu wzięłam moją dłoń z jego. Lekko się
uśmiechnęłam, blondyn też. Oddał mi te kilka kartek i znowu się uśmiechnęłam, ale tym razem
ukazując moje zęby.
-Dzięki za pomoc. Ja też dzisiaj jestem jakaś nieprzytomna...
-Nie, to moja wina. Jestem jakiś na haju...-Zaśmiałam się-Ale nie myśl że dosłownie.
-Tsaaa... No nie wiem- I teraz on się zaśmiał
-Dobra, ja jestem Niall-skierował swoją dłoń w moim kierunku
-Jestem Amy-nasze dłonie się złączyły, kilka sekund nimi wymachiwaliśmy, a potem ja włożyłam dłoń
do mojej kieszeni od spodni. Chwile na siebie patrzyliśmy, aż nagle zobaczyłam czwórke chłopaków,
mniej więcej wieku blondyna.
-Niall!-krzyknął jeden z nich i do nas podszedł razem z resztą chłopaków. Dopiero teraz gdy
widziałam ich twarze, skapłam się że to nie są normalni chłopacy. To jest zespół. To One Direction.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
No, to jak wam się podoba pierwszy rozdział ? ;)) Ja osobiście nie jestem co do niego przekonana, no ale...
Jeszcze raz mówie że to jest mój pierwszy raz. Przepraszam za wszystkie błędy, i byłabym wdzięczna jakbyście zostawili jakieś komcie :)) Do zobaczenie w następnym rozdziale ! ( Myślę że to będzie jutro, albo nawet dzisiaj) (ALE NIE OBIECUJE) !
Papa :*

1 komentarz:

  1. Ludzie, proszę ! Chociaż jeden? Ten kto pierwszy coś napisze wspomnę o nim w następnym rozdziale :D

    OdpowiedzUsuń

Komciujcie! Będą dedykacje! A nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :*